Poglądy wyrażone na blogu są poglądami autora i nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska żadnych jednostek samorządowych ani państwowych.





niedziela, 5 września 2010

Stadion leśny

W czerwcowym numerze "Dzikiego Życia" Krzysztof Okrasiński świetnie pisze o sposobie prowadzenia konsultacji społecznych w Polsce („Otwartość dialogu w konsultacjach społecznych”) już na stronie Pracowni: http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2253,article,5033 ).
Przedstawiono w nim niemoc mieszkańców i organizacji pozarządowych wobec działalności inwestora.

Każdy kij ma dwa końce


Ale tutaj będzie o sytuacji w której proces planistyczny umożliwia mieszkańcom wywarcie takiego wpływu na kształt inwestycji, że efekty mogą również mieć tragiczny skutek dla integralności środowiska przyrodniczego w mieście.
Czyli - konsultacje społeczne dotyczące budowy południowej obwodnicy śródmieścia Kielc.


Studium uwarunkowań i inne mało znaczące dokumenty


Przebieg obwodnicy wyznaczono najpóźniej w latach 90-tych, gdzie został on udokumnetowany w planie ogólnym miasta obowiązującym do 1994 roku. Przebieg drogi "przeniesiono" na obowiązujące studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Kielce.
Przez wszystkie te lata na terenie, gdzie planowano inwestycję, nie wyrażano zgody na
budowę, przebudowę i rozbudowę. Można więc powiedzieć, że ta część tkanki miejskiej uległa powolnej degradacji.
Obecnie, w ramach konsultacji społecznych zaprezentowano cztery warianty przebiegu drogi. Po raz kolejny okazało się, że strategiczny dla rozwoju miasta dokument jakim jest studium, można po prostu "poprawić".
Trzy warianty nawiązywały do znanego już przebiegu drogi, zakładającego znaczne rozbiórki na terenie osiedla Pakosz. W wyniku sprzeciwów mieszkańców wypracowano również wersję nieingerującą w zabudowaną tkankę miejską - przez tereny leśne Kieleckiego Obszaru Chronionego Krajobrazu oraz Chęcińsko - Kieleckiego Parku Krajobrazowego.
Tereny te sąsiadują ze stadionem lekkoatletycznym, boiskami treningowymi, rowerowym torem przeszkód, halą sportową, parkiem Baranowskim z budynkiem usługowym (restauracja z hotelem) oraz Parkiem Stadion z egzotarium i centrum jeździeckim. Wariant proponowany przez mieszkańców dzieli więc chronione obszary leśne miasta. W jego skład wchodzą tereny przeznaczone pod rekreację już w okresie międzywojennym. Początkowo, zaliczały się do nich: hipodrom, odkryty basen oraz skocznia narciarska i choć żaden z tych obiektów nie jest dzis użytkowany, to teren jest jedynym w Kielcach zapleczem rekreacyjnym stanowiącym zamknięty kompleks.
W kolejnym etapie konsultacji zredukowano liczbę wariantów do dwóch. Jeden wariant zakłada ingerencję w zabudowę mieszkaniową, drugi w obszary leśne. Wariant proponowany przez mieszkańców został nieco „poprawiony”. Nitkę drogi przeprowadzono po istniejącej już, mało ruchliwej drodze wzdłuż terenów leśnych. W dalszym ciągu przyczyniając się do fragmentacji zielonego kompleksu.


Odpowiedzialność zbiorowa nie istnieje...


Z ostatnich doniesień wynika, że realizowana będzie wersja przez osiedle mieszkaniowe. Sytuacja ta jednak obnaża stopień świadomości społeczeństwa. Żadna organizacja nie podniosła w tej sprawie głosu. Mieszkańcy Kielc zupełnie się nie zaangażowali- ludzie „niewrażliwi na dobro społeczne” mogli w realny sposób przyczynić się do nieodwracalnego zniszczenia krajobrazu, charakteru i funkcji miejsca.
Myślę, że nasze społeczeństwo nie jest jeszcze przygotowane na konsultacje społeczne. A samorządowcy częściej przeliczają gdzie poniosą wyższe koszty – za odszkodowania za rozbiórkę czy za wycinkę drzew.

sobota, 17 lipca 2010

Ulica Witosa - Dolina Silnicy



Co my tu mamy...


Ulica Witosa przecina bardzo ciekawy, pod względem przyrodniczym i ekonomicznym, fragment miasta.
W zasadzie, z jednej strony "przecina", a z drugiej "wyznacza". Przecina, bo na północy od ulicy mamy lasy ochronne, a na południu dolinę Silnicy z wyznaczoną strefą A Kieleckiego Obszaru Chronionego Krajobrazu.
Z drugiej strony mapy Googla wyszukują tu ok. 40 zarejestrowanych firm (w sumie na 486 budynków są tu 33 handlowo-usługowe , 15 biurowych i 8 przemysłowych; w latach 2007-2008 wydano na ten obszar 74do86 pozwoleń na budowę) - ulica jest kapitalnym miejcem ze względu na łatwy dojazd (od Warszawy) i pewnie atrakcyjne ceny (peryferia).
Uporządkowanie tego terenu, znalezienie dla niego takich form użytkowania, aby zachować równowagę między rozwojem ekonomicznym a stabilnością przyrodniczą wymagałaby tu dużej pracy i wysokiej etyki zawodowej urbanistów.

Równolegle do Witosa...

Ulicę Witosa przemierzyłam tysiące razy pieszo i na rowerze, bo w ciągu prawie czterech lat leżała na mojej trasie praca-dom.
Nigdy nie odważyłam się przejść równoległą trasą, czyli wzdłuż Silnicy.
Na taką okazję postanowiłam uzbroić się w aparat fotograficzny i poświęcić temu miejscu całe niedzielne popołudnie.
Samotny spacer spotęgował doznania. Idąc z kimś jeszcze nie podskakiwałabym ze strachu na każdy szelest liści.

Po przejrzeniu zdjęć, już na spokojnie w domu, doszłam do wniosku, że miejsce jest przeurocze. Nieuregulowany brzeg i meanry rzeki powodują nieprzewidywalność odsłaniających się widoków.Trasa jest nieporównywalnie bardziej atrakcyjna od odcinka "od zalewu w dół".
Oczywiście dzikość tego odcinka Silnicy zawdzięczamy tylko i wyłącznie zapomnieniu.
Gdyby ktoś sobie o nim przypomniał przy okazji projektowania np. ścieżki rowerowej mielibyśmy kolejne obetonowane korytko.
Zapomnienie wiąże się też, niestety z ogromnym zanieczyszczeniem.
Opony, pralki (!), kaski, części garderoby i masa innych niezidentyfikowanych odpadków walała się wzdłuż całej trasy na brzegach i dnie rzeki.
Ta cała przykra otoczka napędzała mi stracha. Bo bez tego teren wydawałby się bezpieczny.
Choć istnieje wydeptana ścieżka wzdłuż rzeki, to dużo częściej uczęszczane są trasy "w poprzek" przez kładki - np. z osiedla mieszkaniowego Związkowiec na osiedle Sieje. Naliczyłam ich aż siedem. Ogólnie - trasa nie jest popularna (spotkałam jednego działkowiczów i jednego psa działkowicza - właściciel widmo).
Jak to zrobić, żeby niedzielnych spacerowiczów było tyle co w parku pod skocznią?
I czy warto się o to starać?
Jakiś czas temu Warszawa gościła środowiska ekologiczne z Europy Zachodniej. Zachwyceni niezainwestowanym brzegiem Wisły, dopytywali się ile stolica wydała na zachowanie takiego nienaruszonego stanu.
Za "zachowanie" doliny Silnicy też trzeba będzie więc zapłacić - albo przekształci się samoistnie w dzikie wysypisko śmieci, albo zostanie zainwestowane i spenetrowane.
Na coś trzeba się zdecydować.

Z inwentaryzacji:

Podgląd trasy

1.Początek - widok na ulicę Witosa w stronę Zagnańskiej (między osiedlami Dąbrowa a Sieje)





2. Pierwsza "kładka"








3. Opona na dnie








4. :)








5. Woałabym żeremie








6. Druga kładka na wysokości ogródków działkowych











7. Zdewastowana skarpa, rzeka miejscami ma głębokość kałuży











8. Piękny widok, a na pierwszym planie opona











9. :)











10. patrz -->8.








11, 12. Malownicza łąka

















13. Prowizoryczna kładka (3)








14. Kolejne "odsłonięcie"








15. Betonowe ogrodzenie








16. Ślady po noclegu








18. Urocze miejsce








19. Czwarta kładka








20. Na niektórych odcinkach głębokość rzeki pozwala na kacze kąpiele








21. Pralka








22. Piąta kładka








23. Szósta kładka








24. Ścieżka rowerowa z zalewu do ul. Witosa











25. Siódma kładka











25. Zalew

niedziela, 27 czerwca 2010

Wąchock - pałac Schoenberga

Wybierając się na wycieczki po Świętokrzyskim warto zwrócić uwagę na miejsca niekoniecznie wymieniane w przewodnikach, rzadko zaliczane do "atrakcji".
Pałac Schoenberga jest też dobrym przykładem tego, jak ciężko jest odrestaurować zabytki, wykorzystać ich potencjał, sensownie zagospodarować.

Pierwsze wrażenie

Jedziemy od strony Kielc.
Przejeżdżamy przez rynek i kierujemy się ulicą Kolejową do zakonu cystersów - celu naszej wycieczki.
Całkiem przy okazji, postanawiamy rzucić okiem na pozostałości kompleksu - pałacu Schoenberga z zakładem fabrycznym i młynem wodnym.
Po prawej mijamy opactwo i zza zakrętu wyłania się widok na pałac.

Potecjał miejsca jest ogromny - zespół malowniczo położony nad rzeką Kamienną, a zaraz za posiadłością stacja PKP.
Hmm.. pierwsze co przychodzi mi na myśl, to czy mają szanse odbywać się tutaj imprezy kulturalne, naukowe? Czy samorząd mógłby udźwignąć taką inwestycję? Szkoda przecież miejsca na kolejną kulejącą restaurację z hotelem, gdzie w ofercie odnajdujemy jak zwykle "imprezy okolicznościowe".

Po powrocie

Po powrocie przeczesuje internet.
Na stronie urzędu można znaleźć ciekawy plan rewitalizacyjny dla miasta http://www.wachock.pl/s,66,Rewitalizacja.html
(można też pobrać zip'a ze strony: http://gmina.wachock.sisco.info/?przetargi=1&eid=6).
Jednak nie obejmują one niestety terenów zakładu.
Tereny sąsiadujące z kompleksem przeznacza się tu pod: zbiornik wodny, przestrzenie publiczne, tereny spacerowe o charakterze parkowym, tereny rekreacyjno-sportowe.

Na stronie http://www.turystyka.skar.pl/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=264 czytam: "Ruiny budynków zostaną wyburzone i odbudowane od podstaw. Pozostanie tylko stary pałac Schoenberga, który ma być przebudowany w nowoczesny kompleks hotelowo – wypoczynkowy. Kompleks będzie miał 80 pokoi. Mieścić się ma w nim centrum rehabilitacji co zapewne przyciągnie turystów do Wąchocka."

W przewodnikach turystycznych po Wąchocku czytamy przede wszystkim* o zakonie cystersów.
Gdyby ładnie i z pomysłem odrestaurować młyn, zakłady, pałac, byłaby kolejna ciekawa atrakcja miasta. W końcu niewiele u nas młynów... ;)** Może gdyby gmina chciała rozsławić miasto poprzez organizowanie ciekawych wydarzeń kulturalnych, naukowych Wąchock przestałby się kojarzyć wyłącznie z Cystersami i ... sołtysem. A przynajmniej miałby w ofercie jeszcze jakieś ciekawe atrakcje.
Martwi fakt, że po obejrzeniu zakonu będzie więc można przejść się promenadą... przepłynąć kajakiem po zalewie..napić się herbaty w hotelu.. tak jak w każdym innym miejscu w Polsce :/

**Młyny wodne mają bogatą tradycję na Kielecczyźnie. Na początku XX wieku funkcjonowało tu około 900 małych młynów napędzanych turbiną wodną. Jeszcze w 1962 roku na ciekach regionu było ich kilkaset a w końcu lat 90-tych ubiegłego stulecia już tylko okołl 20 młynów (w granicach dzisiejszego województwa), najwięcej w okolicach Kielc na Czarnej Nidzie, na |Nidzicy, czarnej Włoszczowskiej i Sanicy. Regulacje małych rzek związane z funkcjonowaniem młynów wpływają korzystnie na retencję dolinną tych cieków. [R. Suligowski i in. "Woda w środowisku przyrodniczym..." 2009]

Po głębszej analizie

Po prześledzeniu "historii najnowszej" pałacu, rozjaśnia mi się kwestia podejścia gminy.
W latach 70-tych, kiedy budynki nie były w ogóle zagospodarowane "nie było łatwo o chętnych, którzy za symboliczną nawet złotówkę przejęliby ten zabytkowy obiekt"*
Właściwie dopiero teraz, z obecnym właścicielem istnieje realna szansa na odnowienie pałacu. Wszystkie wcześniejsze próby prowadziły tylko do rozkradania tego co zdołano odnowić i kolejnej dewastacji terenu.

Pewnie przez te wszystkie lata ciekawych pomysłów nie brakowało...
Okazuje się, że obecna sytuacja jest bardzo szczęśliwa.

Należy się jedynie cieszyć, że jest nadzieja na przywrócenie chociaż cienia genius loci tego miejsca.

Pałac: "(...) okazały, murowany, piętrowy dom aspirujący do miana pałacu. (...) Jest to budowla o cechach neoklasycystycznych, dwukondygnacyjna. Pałac był otynkowany i ozdobiony wykonanymi z piaskowca rozetami, medalionami oraz palmetami w zwieńczeniach dachu. Stał w ogrodzie, otoczony kamiennym murem z żelaznymi kutymi prętami. Budynek ten został wzniesiony z miejscowego piaskowca."*

Plan rewtalizacji dla miasta Wąchock










* Dużo i ciekawie o Pałacu znajdziemy w "Szkice z dziejów Wąchocka i okolicy" K. Winiarczyk, Wąchock 2008

środa, 7 kwietnia 2010

Wzgórze Karscha

Pewnie gdyby nie dwa ogromne pożary w dziewiętnastowiecznych Kielcach, gdyby nie fakt, że przez wieki Kielce były przede wszystkim rezydencją myśliwską biskupów, gdyby inaczej potraktowano stare dworki za czasów PRL... takich miejsc mielibyśmy więcej.
Dlatego, takie... może i mało oryginalne ...odkrycia, budzą we mnie ogromną fascynację. Po prostu - ostatnie bastiony dawnych Kielc.

Lokalizacja

Ten stosunkowo niewielki fragment centrum zamknęłabym w granicach od skrzyżowania Jana Pawła II z Ogrodową - na południe do ulicy Krakowskiej - Owocową do ulicy Ogrodowej bez budynku Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej.

Trochę historii

W skład zespołu budynków Wzgórza wchodzi stary dwór i zabudowania browaru Karscha. Tak się trafiło, logicznie zresztą, że nazwa wzgórza przyjęła się od tego właśnie, ostatniego właściciela. Mimo, że to za Karscha zamknięto browar i uruchomiono tam fabrykę lakierów (1930)...

Dużo bardziej barwną postacią jest Ludwik Stumpf. Radomiak, przedsiębiorca z głową na karku, zakupił ziemie (już upaństwowione, bo wcześniej należące, a jakże - nie mogło być inaczej- do biskupów krakowskich) wraz z dworkiem od Aleksandra Dunina Borkowskiego i uruchomili w sąsiedztwie dworku browar (1869-1872).

* Ten sam Stumpf przewodził grupie przedsiębiorców finansujących budowę naszego teatru im. S. Żeromskiego. Podobno chciał tym ściągnąć do Kielc warszawską aktorkę - swoją sympatię (co za romantyzm - sic!).

Miejsce na browar - Rogatka Krakowska- było kapitalne, bo leżało przy szosie krakowskiej poprowadzonej tamtędy w IV ćwierci XIXw. (wcześniej jeździło się przez ul. Chęcińską). Chociaż, pewnie już sam browar był wystarczającą atrakcją.. Budynek, który jeszcze stoi.. przy ulicy Ogrodowej to browar nowszy z 1878 roku.

Dwór jest dużo starszy. Zaprojektował go i postawił wspomniany już Borkowski w 1850r wraz z murowaną oficyną, stajnią i wozownią, a za dworkiem urządził ogród.
Pod koniec XIX wieku rodzina Stumpfów sprzedała posiadłość Karschom. Browar działał jeszcze do lat 20-tych XX wieku.

Trudno powiedzieć czy obiekt - ze względu na funkcję czy formę - nie zaliczał się do zbyt atrakcyjnych, w każdym razie nie znalazłam żadnych fotografii browaru prócz jednej - rozpowszechnionej już w internecie:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBntSWHT3dpgLwhbQJe_HcPnt0LK9DxeqdCE87PRBa98dYoHfILmn1mzAjVTfkEbwI8ewlAOf7qtC2oUG7BrjrMDxrHfvblSIGGOUiXAlV1F0-vS6RgjLhMfGYvML1dfADr9q21y3Kmv8/s1600-h/browar+karscha+copy.jpg

Moja koncepcja

Wyobrażam sobie, że każdy ma swój pomysł na to miejsce. Ruiny browaru są bardzo malownicze, place z byłym ogrodem zajmują dość dużą powierzchnię, więc umożliwiają realizację najbardziej śmiałych pomysłów.

W rękach prywantego inwestora nie ma mowy by powołać na nowo do życia miejsce zachowując jego genius loci ("GW Kielce" http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,4723408.html, "Echo Dnia" http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090317/POWIAT0104/382766906), a w rękach samorządu zespół może popaść w kompletną ruinę, by w końcu można było obiekty rozebrać i bez wyrzutów sumienia postawić tam coś nowego. Chyba, że rewitalizacja. Rewital-obsesja absolutnie porusza moją wyobraźnię. Nie docierają do mnie argumenty renty gruntowej, wysokich kosztów przedsięwzięcia, długiego procesu inwestycyjnego. Nic z tego do mnie nie trafia, bo - czyt. pierwszy akapit.

No nie mam niestety pod ręką porządnej mapy sytuacyjno-wysokościowej, żeby zarysować koncepcję, nawet szkic, mojej wizji dla tego terenu.

W każdym razie podzieliłabym teren na dwa obszary - prawie po połowie - wschodni z dworem i ogrodem, zachodni - z browarem i towarzyszącymi ruinami.

Dwór zostałby odsłonięty od strony skrzyżowania Ogrodowa-Jana Pawła II - wyeksponowany przez naturalne ukształtowanie terenu - skarpę. Przeznaczenie - gastronomia (nie koniecznie restauracje przecież) i drobny handel.. związany z działalnością rzemieślniczo-artystyczną. W tyłach dworu letnie ogródki winne i piwne, altanki i ogród oczywiście z zachowaniem wysokiej, istniejącej zieleni.

Część zachodnia - to kompleks kulturalny, oświatowy, edukacyjny - hala w której obecnie mieści się hurtownia pleksi to obiekt o tak dużej elastyczności w dostosowaniu funkcji, że w zasadzie można w jednym tygodniu zorganizować tam wernisaż malarstwa, a w następnym występ zespołu tanecznego... W takim przypadku wgląd od ulicy Jana Pawła II na kompleks przysłonięty zielenią ogrodu dałby duże możliwości do zabudowy południowo-zachodniego narożnika.

Browarowi przywróciłabym dawną funkcję. Ile jest w Kielcach takich miejsc jak apteka w rynku (od 1866r.), poczta na Sienkiewicza (nieprzerwanie 150 lat), teatr, ratusz...i kościoły chyba już tylko? :D
Ale raczej w formie "centrum chmielu" z warsztatami i konferencjami niż własną produkcją :)
Absolutnie cenna (klimatyczna) jest zachowana w części zachodniej od południa brama. Odrestaurowana nadawałaby z pewnością ogromnego charakteru miejsca...