Poglądy wyrażone na blogu są poglądami autora i nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska żadnych jednostek samorządowych ani państwowych.





sobota, 17 lipca 2010

Ulica Witosa - Dolina Silnicy



Co my tu mamy...


Ulica Witosa przecina bardzo ciekawy, pod względem przyrodniczym i ekonomicznym, fragment miasta.
W zasadzie, z jednej strony "przecina", a z drugiej "wyznacza". Przecina, bo na północy od ulicy mamy lasy ochronne, a na południu dolinę Silnicy z wyznaczoną strefą A Kieleckiego Obszaru Chronionego Krajobrazu.
Z drugiej strony mapy Googla wyszukują tu ok. 40 zarejestrowanych firm (w sumie na 486 budynków są tu 33 handlowo-usługowe , 15 biurowych i 8 przemysłowych; w latach 2007-2008 wydano na ten obszar 74do86 pozwoleń na budowę) - ulica jest kapitalnym miejcem ze względu na łatwy dojazd (od Warszawy) i pewnie atrakcyjne ceny (peryferia).
Uporządkowanie tego terenu, znalezienie dla niego takich form użytkowania, aby zachować równowagę między rozwojem ekonomicznym a stabilnością przyrodniczą wymagałaby tu dużej pracy i wysokiej etyki zawodowej urbanistów.

Równolegle do Witosa...

Ulicę Witosa przemierzyłam tysiące razy pieszo i na rowerze, bo w ciągu prawie czterech lat leżała na mojej trasie praca-dom.
Nigdy nie odważyłam się przejść równoległą trasą, czyli wzdłuż Silnicy.
Na taką okazję postanowiłam uzbroić się w aparat fotograficzny i poświęcić temu miejscu całe niedzielne popołudnie.
Samotny spacer spotęgował doznania. Idąc z kimś jeszcze nie podskakiwałabym ze strachu na każdy szelest liści.

Po przejrzeniu zdjęć, już na spokojnie w domu, doszłam do wniosku, że miejsce jest przeurocze. Nieuregulowany brzeg i meanry rzeki powodują nieprzewidywalność odsłaniających się widoków.Trasa jest nieporównywalnie bardziej atrakcyjna od odcinka "od zalewu w dół".
Oczywiście dzikość tego odcinka Silnicy zawdzięczamy tylko i wyłącznie zapomnieniu.
Gdyby ktoś sobie o nim przypomniał przy okazji projektowania np. ścieżki rowerowej mielibyśmy kolejne obetonowane korytko.
Zapomnienie wiąże się też, niestety z ogromnym zanieczyszczeniem.
Opony, pralki (!), kaski, części garderoby i masa innych niezidentyfikowanych odpadków walała się wzdłuż całej trasy na brzegach i dnie rzeki.
Ta cała przykra otoczka napędzała mi stracha. Bo bez tego teren wydawałby się bezpieczny.
Choć istnieje wydeptana ścieżka wzdłuż rzeki, to dużo częściej uczęszczane są trasy "w poprzek" przez kładki - np. z osiedla mieszkaniowego Związkowiec na osiedle Sieje. Naliczyłam ich aż siedem. Ogólnie - trasa nie jest popularna (spotkałam jednego działkowiczów i jednego psa działkowicza - właściciel widmo).
Jak to zrobić, żeby niedzielnych spacerowiczów było tyle co w parku pod skocznią?
I czy warto się o to starać?
Jakiś czas temu Warszawa gościła środowiska ekologiczne z Europy Zachodniej. Zachwyceni niezainwestowanym brzegiem Wisły, dopytywali się ile stolica wydała na zachowanie takiego nienaruszonego stanu.
Za "zachowanie" doliny Silnicy też trzeba będzie więc zapłacić - albo przekształci się samoistnie w dzikie wysypisko śmieci, albo zostanie zainwestowane i spenetrowane.
Na coś trzeba się zdecydować.

Z inwentaryzacji:

Podgląd trasy

1.Początek - widok na ulicę Witosa w stronę Zagnańskiej (między osiedlami Dąbrowa a Sieje)





2. Pierwsza "kładka"








3. Opona na dnie








4. :)








5. Woałabym żeremie








6. Druga kładka na wysokości ogródków działkowych











7. Zdewastowana skarpa, rzeka miejscami ma głębokość kałuży











8. Piękny widok, a na pierwszym planie opona











9. :)











10. patrz -->8.








11, 12. Malownicza łąka

















13. Prowizoryczna kładka (3)








14. Kolejne "odsłonięcie"








15. Betonowe ogrodzenie








16. Ślady po noclegu








18. Urocze miejsce








19. Czwarta kładka








20. Na niektórych odcinkach głębokość rzeki pozwala na kacze kąpiele








21. Pralka








22. Piąta kładka








23. Szósta kładka








24. Ścieżka rowerowa z zalewu do ul. Witosa











25. Siódma kładka











25. Zalew